Włączasz telewizor, nastawiasz się na ulubiony program, a z ekranu wieje pustką i ciszą. Zanim jednak wpadniesz w panikę i zaczniesz nerwowo sprawdzać kable lub dzwonić po serwisanta, warto zweryfikować komunikaty operatora. W najbliższych dniach mieszkańcy wielu regionów Polski mogą napotkać trudności z odbiorem naziemnej telewizji cyfrowej. Nie jest to awaria twojego odbiornika, lecz szeroko zakrojona akcja serwisowa prowadzona przez firmę Emitel. Prace obejmują nadajniki obsługujące standard DVB-T2/HEVC, a ich celem jest konserwacja infrastruktury nadawczej. Utrudnienia mogą objawiać się czasowym zanikiem sygnału lub pogorszeniem jakości odbioru.
Harmonogram wyłączeń w poszczególnych regionach
Plan robót został precyzyjnie rozpisany i potrwa do piątku, 24 maja. Newralgiczne momenty podzielono na etapy, aby zminimalizować uciążliwość dla widzów. W środę, 22 maja, ekipy techniczne pojawią się między innymi na obiektach w Łodzi, Kętrzynie, Mrągowie, Jeleniej Górze, Gdańsku, Krakowie, Zamościu, Kaliszu, Olsztynie oraz Katowicach. Warto uzbroić się w cierpliwość, gdyż przerwy w emisji mogą potrwać nawet kilka godzin.
Kolejny dzień, czwartek 23 maja, przyniesie prace konserwacyjne w kolejnych lokalizacjach. Na liście znalazły się między innymi Zakopane, Żagań, Warszawa, Lębork, Lublin, Białystok, Koszalin, a także mniejsze punkty nadawcze w Jabłonce, Bogatyni czy Częstochowie. Ostatnia fala prac przewidziana jest na piątek. Wówczas problemy z odbiorem mogą dotknąć mieszkańców okolic Gniezna, Wrocławia, Mławy, Bydgoszczy czy Wągrowca. Pamiętajmy, że serwisowanie nie zawsze oznacza całkowite odcięcie od mediów – często wiąże się to jedynie z brakiem dostępu do wybranych multipleksów.
Nowy standard wymaga nowoczesnych rozwiązań
Całe to zamieszanie wiąże się z technologią DVB-T2/HEVC. To druga generacja cyfrowego sygnału naziemnego, która definitywnie wyparła starsze rozwiązania. Zmiana ta była konieczna, by zapewnić odbiorcom wyższą jakość obrazu i dźwięku oraz umożliwić przesyłanie większej liczby kanałów w jednym paśmie. Aby jednak cieszyć się tymi udogodnieniami, niezbędny jest odpowiedni sprzęt – w miarę nowy telewizor lub zewnętrzny dekoder. Jeśli Twój odbiornik ma już swoje lata i „nie widzi” nowego sygnału, być może obecne przerwy w nadawaniu są idealnym pretekstem, by rozejrzeć się za nowym ekranem.
Dylematy współczesnego konsumenta
Kupno telewizora w ostatniej dekadzie stało się z jednej strony tańsze, a z drugiej – niebywale skomplikowane. Stojąc przed ścianą ekranów w sklepie, łatwo dostać zawrotu głowy. 4K czy 8K? OLED, QLED, a może Mini LED? Producenci prześcigają się w marketingu, a wiele z tych technologii brzmi bliźniaczo podobnie. Dla przeciętnego użytkownika oddzielenie ziarna od plew i zrozumienie, co jest technologicznym przełomem, a co tylko chwytem reklamowym, bywa wyzwaniem. W gruncie rzeczy cel wszystkich tych urządzeń jest jeden: oglądanie treści. Przyjrzeliśmy się rynkowi, by wyłonić najciekawsze propozycje na rok 2026, które realnie są warte wydania pieniędzy.
Rozsądny wybór dla większości widzów
Jeśli szukasz złotego środka, warto zwrócić uwagę na markę TCL. Model QM8K to propozycja, którą z czystym sumieniem można polecić do większości polskich salonów. Mimo że producent ma w ofercie jeszcze wyższą serię (QM9K), to właśnie „ósemka” oferuje najlepszy stosunek ceny do jakości dla 99 procent odbiorców. Telewizor ten, startujący od rozmiaru 65 cali, imponuje jasnością i nasyceniem barw. Konfiguracja jest banalnie prosta dzięki systemowi Google TV – w zasadzie wystarczy pamiętać hasło do swojego konta. To świetny sprzęt do codziennego streamingu oraz gier w wysokiej rozdzielczości.
Gratka dla graczy i entuzjastów parametrów
Dla osób, które od telewizora oczekują czegoś więcej, zwłaszcza w kontekście gamingu, interesującą alternatywą jest Hisense, a konkretnie seria U8. Choć jest nieco droższa, oferuje parametry, które docenią „wizualni puryści”. W cenie poniżej tysiąca dolarów (w przeliczeniu na realia rynkowe) otrzymujemy ostry obraz i niesamowitą płynność ruchu. Matryca z natywnym odświeżaniem 165 Hz poradzi sobie z każdą grą konsolową, a po podłączeniu mocnego komputera można uzyskać wirtualne odświeżanie nawet na poziomie 288 Hz. Jasny, antyrefleksyjny ekran sprawia, że rozgrywka jest komfortowa o każdej porze dnia i nocy.
Jakość w budżetowym wydaniu
Nie każdy jednak potrzebuje technologicznych fajerwerków. Jeśli budżet jest napięty, w segmencie ekonomicznym TCL wygrywa z konkurencją o włos. Za kwotę w okolicach 500 dolarów można dostać solidny, 55-calowy model z Google TV. Dla kogoś, kto nigdy nie oglądał filmów w 4K, przesiadka na taki sprzęt będzie gigantycznym skokiem jakościowym. System działa stabilnie, a obsługa aplikacji streamingowych jest intuicyjna, czego nie można powiedzieć o wszystkich tanich telewizorach. Jeśli finanse zmuszają do jeszcze większych oszczędności, można znaleźć 40-calowe modele z serii 3 za około 300 dolarów, choć w tym przypadku naprawdę warto dopłacić tę różnicę, by wejść w świat rozdzielczości 4K i cieszyć się obrazem na miarę dzisiejszych standardów.